Reportaż z wojny Izraelsko Libańskiej 07.2006 (nie dokończone, brak zdjęć)

Od początku z tą historią było coś nie tak. Od początku były znaki, żeby tam nie jechać.
Najpierw cofnęli nam dofinansowanie do wykopalisk. Cała afera skończyła się na tym, że wyjazd miał nam się skrócić z miesiąca na 2 tygodnie. No, ale udało się wykombinować, cobyśmy miały z Aśką zostać przynajmniej do 8 sierpnia.
Potem się rozchorowałam. I to tak, że dzień przed wylotem byłam u lekarza i dostałam antybiotyk. Jednak twarda byłam i poleciałam z zarazem. Dlaczego miałabym nie polecieć?
Na koniec, także tuż przed wylotem, otrzymałam jeszcze ‘jeden’ znak. W wyjazdu byłam w nowym związku, który trwał już… tydzień huh. A ja wyjeżdżałam na miesiąc. Znak wydaję się banalnym, ale jednak dla nas bab ważnym.

W chwilach zwątpienia, czy na pewno mam jechać, przed oczami stawała mi Wer i Bartek, moi przyjaciele. Pamiętam jak dziś, to było chyba około tygodnia przed ich wylotem. Umówiłyśmy się pod kinem Wisła. To był dzień, kiedy pan doktor zadzwonił i poinformował, że płacimy dwa razy więcej za wyjazd. Wer przyjechała z Bartkiem, kochani przyjaciele, kupili piwo, poczęstowali fajkiem i powiedzieli:
"- Kobieto, to jest takie miejsce, gdzie niektórzy z nas nawet nie będą mieli szansy pojechać. Zrób wszystko, żeby tam być."
Jak już tam byłam, Wer próbowała do mnie zadzwonić i nie tylko ona. Jednak nie odbierałam telefonów. Nie byłam w stanie. Teraz ie wiem, kto miał wiekszą nerówkę. Znajomi w kraju z urywkami wiadomości, czy ja z tym .. wszystkim.

Boję się latać samolotami. Koszmarnie się boje. Nie wiem dlaczego. W sumie nie ma innych powodów niż moja wyobraźnia. Tak czy siak, kiedy jestem ileśdziesiąt kilometrów nad ziemią, w jakiejś tam warstwie atmosfery, gdzie temperatura wynosi - 50 stopni, a poruszam się z prędkością ok. 1000 km na godz. i wyobrażam sobie, że tak naprawdę siedzę w zamkniętej małej puszce, każde drobne zawirowanie powoduje u mnie ból brzucha. I to nieodzowne przekonanie, że nie wrócę.
Na lotnisko odprowadzili mnie oczywiście rodzice, oraz nowy chłopak. Kolejny znak, mama narzekała na sposób naszego pożegnania:
"- Przestań, bo będzie padać."
Potem mówiła, że nie wiedziała, czemu tak powiedziała. A ja nie mogłam przestać, bo to będzie bardzo długi miesiąc bez niego. I padało. Rakietami.
W Budapeszcie spędziłyśmy z Joanną bardzo miłe, sympatyczne i w sumie dość krótkie 13 godzin.
Godz. 3 rano lądujemy w Tel Awiwie. Dużo czarnych chmur, przeogromny ból w skroniach, zbyt szybka zmiana wysokości, zbyt gwałtowna zmiana ciśnienia. Miałam wrażenie, że mózg wypłynie mi oczami. Rozejrzałam się do okoła, Aśka ma łzy w oczach, pasażerowie wydają się być niespokojni. Ból nie zaatakował tylko mnie. Ale wylądowaliśmy. Ziemia święta, ziemia obiecana, ziemia krwią zbrukana.
Nie będę was wciągać w średnio ciekawą opowieść o poszukiwaniach tyczki od totalstation i o czekaniu na doktora, oraz Beatę. Pokrótce przestawie wam poporstu osoby tragedii, czyli pan doktor – Michał, Beata – pani archeolog, która zajmuje się odkopaniem Kopernika, Nurit i Asaf, kierownik wykopalisk.


Kilka godzin później byliśmy już w trasie do Kibucu 'Fighters of the Warsaw Getto', który w opinii Aśki i moim był rajem na ziemi. Te nieskażone kolory, ten zapach, te widoki, te domki, te jedzenie. Było po prostu bosko. Huh, co by historyi nie przeciągać zbyt bardzo powiem wam, że po kilku godzinnym śnie, pojechaliśmy na małą wycieczkę, na granicę Izraelsko - Libańską. Spojrzeliśmy przez kraty na południowy Libanon, spojrzeliśmy na żołnierzy słuchających techno i pojechaliśmy na kolację do Akko, gdzie jadłam przecudowne krewetki z serem i pomidorami w restauracji 'Abu Christo'. Swoja drogą, nie mam zielonego pojęcia, czy ta restauracja teraz istnieje. Data wycieczki: 7 lipca.


Jeszcze po drodze napomknę o mistrzostwach świata, kiedy to wygrali Włosi. Otóż oglądaliśmy je w pubie, gdzie sobie w miedzy czasie pogrywaliśmy w bilard. Na rozgrywki przyszła też mała kampania chłopców i dziewcząt( w kwestii wyjaśnienia: wojsko w Izraelu obowiązkowe dla obydwu płci, od wieku lat 18. Mężczyźni idą na 3 lata, kobiety na 18 miesięcy. Jeżeli chcesz mieć jakąkolwiek karierę w tym kraju, nie ma bata, żebyś się wymigał od woja. Jeden z panów, wchodząc, zaczepił się karabinem o krzesło i dzielnie zaczął wymachiwać lufą w górę i w dół, próbując się uwolnić od fatalnego zaczepu. Przypomina mi to parę historii wojskowych, o których opowiedział nam Asaf. Jedna dotyczyła pewnej zasadzki, na granicy z Syrią. Młodzi, dzielni żołnierze Izraela, zamaskowani w krzakach wzgórz Golan, zrobili się nieco głodni. I zadzwonili po pizze. Pan przejechał silnie strzeżoną, zamkniętą granicę skuterkiem, znalazł miejsce zasadzki, dostarczył pizze i pojechał. 'Haaaalo, a które krzaki to miały być?'. Groteska.
A wspominałam, że wojsko w Izraelu jest koedukacyjne? I przez to jest seksualną szkołą młodzieży izraelskiej? I, że na każdej inspekcji check - pointów, złapią jakaś parkę zajętą zupełnie czymś innym niż pilnowaniem dróg? oO’. Oni tam mają spaczona psychikę, niestety taka prawda.


Przechodząc do setna sprawy, gdzie rozpoczyna się prawdziwa historyja. Dnia 12 lipca dzielnie pracowaliśmy na naszym stanowisku w Hondurasie. Czemu w Hondurasie się pytacie? Otóż, mądrzy żydzi w latach 60 XX wieku, zasadzili na telu Kabri importowane z Hondurasu awokado, które pachnie kupą. Z związku z czym, nie smażyliśmy się na słońcu, jak to jest zwyczaju na wszystkich telach Izraela, tylko chowaliśmy się w przyjemnym cieniu dżungli Hondurasu.


Było coś około godziny chyba 9, bo Michał pojechał nam po śniadanie. Nagle rozległ się ogromny grzmot. A potem drugi. I chyba jeszcze trzeci.

Jako, że Nurit i Asaf pracowali w kibucu nad ceramiką, na telu byłyśmy w trójkę: Beata, Aśka i ja.

Beata: - Hej, burza? Tutaj o tej porze roku? To nie możliwe…

Ja: - Dziwne, ale nawet nie ma na niebie chmur burzowych.

Niebo było błękitne, pokryte białymi chmurkami, a na północ od nas bardziej szarymi? Tak mi się wydaje.

Wtedy rozległy się następne grzmoty. Przestałyśmy pracować. Zaczęłyśmy się rozglądać i przysłuchiwać. Pomiędzy jednym grzmotem, a drugim dało się uchwycić ‘tratatatatatatta’. Karabin maszynowy.

Powiem wam, że nie życze nikomu, żeby usłyszał odgłosy wojny. Powiem wam, że to tkwi we mnie i będzie tkwić do końca życia. Mineły dwa miesiące, od tych wydarzeń. A ja pisząc ten tekst ciagle boję się i przeżywam to na nowo, aż mnie rozbolał brzuch.

Brak komentarzy: