artykuł - O rysunkach słów parę

O rysunkach słów parę, czyli pół wieku walki: komiks vs. książka.

Ostatnio publicyści zaczęli się rozwodzić się nad brakiem dobrych książek dotyczących, wgłębiając, wręcz wwiercających się w psychikę naszego społeczeństwa. A dokładniej naszego pokolenia JPII, MTV, generacji X, dzieci Czarnobyla etc. etc. Krytyczne uwagi trafiają we wszystkich, począwszy od Wilsteina, aż po Masłowską. Ci zacni publicyści, tak dobrze znający społeczeństwo, zapomnieli jednak o jednym. Dla nas ważne są nie tylko książki, ale i komiksy.
Tak, to prawda, za komuny istniały ‘Klass’, ‘Tytus, Romek i A’Tomek’, ‘Kapitan Żbik’ itp. i większość z nas ma do nich sentyment, jednak dopiero po 1990 roku do Polski zaczęły napływać ogólnoświatowe i powszechnie znane ‘Spiderman’, ‘X-man’, wiele innych można wymieniać. Na zachodzie rynek komiksowy istnieje od około lat 50 XX wieku. Dziś wszyscy są do nich przyzwyczajeni. Tylko u nas, fakt, że tzw. historyjki rysunkowe się upowszechniły, budzi wzburzenie, głównie w starszych pokoleniach. ‘Bo to nie przekazuje żadnej treści’.
Może i jest to jeden z powodów, dlaczego na polskim rynku bardzo trudno utrzymać się wydawnictwom komiksowym. Chociaż przyznać też trzeba, że średnia cena kilkunastostronicowego komiksu sięga absurdalnej wysokości. A dzięki dobrodziejstwu pewnej sieci sklepów muzyczno – prasowych, można przeczytać komiks bez kupowania go.
Gdzie, w takich warunkach, mają się rozwijać następne pokolenia Polcha i Chmielewskiego?
Tu należy dziękować za dobrodziejstwo Internetu. Każdy może coś nabazgrać, zeskanować, stworzyć stronę i oblikować swoje dzieła. Jedyny problem polega na wybraniu ze śmietniska diamencików.
Gdyby tylko wspomiani wyżej publicyści, odkryli owe diamenciki, ich problem z brakiem artystycznych ocen naszego społeczeństwa dawno już minął.
Dla nas komiks jest równoważny z książką. Jeżeli nawet nie stoi wyżej. Świadczy o tym choćby stworzenie historii rysunkowych o tematyce poważnej, o papieżu, o eksterminacji żydów, o Westerplatte. Publikacje te świadczą, że komiks ma za zadanie dać coś więcej niż śmiech i zabawę, że jednak nie jest pustymi rysunkami. Ma przekazywać, jak książka, idee, myśli ważne dla nas i naszego otoczenia.
Ale wracając do internetowych komiksów. Ich autorzy poprzez rysunek i dymek, ukazują swoje myśli, swoje przekonania, swoją wiarę. Diamenciki, które odnajdziemy na Internecie, zapełniają lukę młodych pisarzy pokolenia, lukę artystów – buntowników, lukę, która jest uważana za nie wypełnioną.
A jednak znajdziemy paski polityczne, historie nastoletnich miłości, ironię codziennego życia studentów. Wszystko to złączone oddaje dokładnie psychikę naszego pokolenia. Nie tylko opisuje, ale także pokazuje nas.
Jeżeli tylko poważni publicyści spojrzą na komiks jak na nową wersję książki, jeżeli tylko dostrzegą nie wykorzystany potencjał młodych rysowników i scenarzystów i jeżeli tylko zechce im się ruszyć tyłek, żeby coś w tej sprawie zrobić, z pewnością, powstanie dzieło, jakiego oni szukają, tyle, że w złym miejscu.
Ale znając polaków, zakończy się na publicznym zżędzeniu i pokrzykiwaniu na znanych pisarzy (nie zmienną elitę od 20 lat), by wreszcie napisali coś nowego, o zjawiskach, które słyszeli tylko w telewizji.

Brak komentarzy: