Recenzja – Gerard Labuda „Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski”

W mojej pracy mam zamiar zrecenzować dwa rozdziały z książki Gerarda Labudy „Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski”, które zostały zatytułowane „Widsidh”, oraz „Powieść o Walgierz z Tyńca i o Wiesławie z Wiślicy”. Książka została wydana przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe w Warszawie, w roku 1960.

Gerard Labuda jest znanym polskim historykiem, badającym średniowiecze. Jest profesorem Uniwersytetu w Poznaniu, członkiem Instytutu Historii PAN, oraz wydawcą źródeł skandynawskich i anglosaskich do historii słowian. Autor między innymi „Studiów nad początkami państwa polskiego”, „Pierwszego państwa polskiego”.

„Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski” opisują tzw. ‘Bajeczny’ okres dziejów Polski, IX i pierwsza połowa X wieku, poprzedzający okres powstania wczesno feudalnego państwa. Jest to okres, w którym historia i legendy splatają i przenikają się nawzajem tak bardzo, że bardzo trudno je odróżnić od siebie.

Autor już na początku podkreśla, że będzie się opierał nie tylko na rodzimych źródłach jak kroniki Galla Anonima, czy mistrza Wincentego, ale także wzmiankach w obcej literaturze. Jest to niezwykle trudne, zważywszy na fakt, że wyniki analiz przedstawianych tekstów, były już publikowane i zdołały wywołać dyskusje. Wśród wcześniejszych badaczy Gerard Labuda przedstawia T. Wojciechowskiego, A. Małeckiego, K. Potańskiego, O. Balzera i jego monografie o Wincentym Kadłubku. Zaznacza jednak, że szukali oni wyłącznie suchych faktów historycznych dotyczących ‘bajecznego’ okresu.

Autor stawia sobie za cel pracy próbę nakreślenia genezy wczesnofeudalnego państwa Polskiego w przejawach ekonomicznych, społecznych, politycznych i kulturalnych. Chcę skleić z odłamków i okruchów bajek i legend fundamenty naszej historii. Narzuca nam nowy sposób, jak na czas wydania książki, patrzenia na źródła. Nie tylko w zakresie dziejów politycznych, ale także w odniesieniu do życia społecznego.

Z racji, że książka została wydana w 1960 roku, profesor Labuda chcę nią uczcić tysiąclecie powstania państwa Polskiego, co dodaje na samym końcu wprowadzenia.

Wydaję się, że autor dość krytycznie patrzy na współczesną wydaniu książki krytykę źródeł historycznych. Stwierdza nawet, że jeżeli legenda nie mówi prawdy o czasach, kiedy się toczy, z pewnością mówi ją o ludziach i czasach kiedy powstała. Nasuwa nam się wniosek, że większość legend na przykład o IX, X wieku powie nam nowe rzeczy o XII, XIII wieku. Takie końcowe sformułowanie przedmowy wydaję się nieco sprzeczne z celem, który nakreślił sobie autor na początku. Czytelnik, może później pogubić się, czy czyta o historii Polski przed Mieszkiem, czy wręcz przeciwnie, patrząc na legendę o, na przykład, Popielu dostrzeżemy elementy etykiety dworskiej z czasów rozbicia dzielnicowego.

Na ‘Widsidh” pod kątem Polski, pierwszy zwrócił uwagę A. Bielowski. Odkrył on, że ta anglosaska pieśń dotyczy walk Gotów nad Wisłą w VII, VIII wieku, o których nic nie było wiadomo wcześniej.

„Widsidh”, obok „Beowulfa” jest jedną z najstarszych pieśni anglosaskich. Nie wiadomo jednak, czy treść poematu to legenda czy fakt. Nie do końca znany jest sposób powstania poematu. Nieznany jest autor, niepewne środowisko społeczne, oraz miejsce, gdzie toczy się główny nurt powieści. Może być to zarówno ujście Łaby – dawna ojczyzna Anglosasów, jak i wyspy Brytyjskie – ich nowa siedziba.

Autor podkreśla, że pomimo tych niewiadomych znane są nam realia historyczne. „Widsidha” można traktować jako źródło historyczne, gdyż wymienia plemiona germańskie, które mieszkały nad Wisłą.

W następnym podrozdziale profesor Labuda pokrótce streszcza poemat, jednocześnie prowadząc dyskusje dotyczącą wieku jego powstania. Podkreśla czytelnikowi kilka wewnętrznych sprzeczności jak: wymianę imion władców od roku 370 do 574, co sugerowałoby, że autor „Widsidha” żył co najmniej 200 lat; sprzeczności w opisie osób w kolejnych 4 częściach poematu; równoczesne wspominanie o bogach germańskich jak i Bogu Chrześcijańskim; wzmianka o Aleksandrze Wielkim, znanym dopiero pod wpływem kultury rzymskiej. O czym świadczą wewnętrzne sprzeczności? Pytaniem tym zajmowało się wielu badaczy „Widsidha”. Stworzyli wiele tez, a Gerard Labuda przytacza nam kilka z nich. Możliwe, że sprzeczności tekstu wyniknęły z dodatków, uzupełnień, nawarstwień w czasie. Sugerowałoby to powstanie poematu od VI do X wieku. Możliwe także, że autor tworzył w dalekiej perspektywie czasowej i bez skrupułów mógł zestawić np. Teoderyka z Atyllą. Te przemyślenia autora książki prowadzą nas do następnego podrozdziału tj. „W jaki sposób powstał ‘Widsidh’?”

Tutaj profesor Labuda przedstawia nam teorię interpolacji stworzoną przez K. Mullenhoffa, który zakwestionował autentyczność poematu, ze względu na wzmianki min. o Aleksandrze Wielkim. Późniejsze badania nad tekstem skupiły się na szukaniu wewnętrznych sprzeczności, oraz na odnajdywaniu kolejnych nawarstwień czasowych. Jednocześnie autor powraca do problemu powstania „Widsidha”. Z połączenia wszystkich hipotez pojawia się zbliżona data powstania rdzenia pieśni – ok. IV-VI wieku. Jednak z biegiem badań nad poematem data się przesuwała. Przy porównaniu „Widsidha” z „Beowulfem” i „Kynewulfem”, inną staroangielską pieśnią, badacze określili powstanie poematu na VIII wiek, mimo, że nie jasne było czy ‘Beowulf” jest starszy, czy młodszy niż „Widsidh”. Dalej profesor Labuda skupia się na obecnych, czasom wydania książki, badaniach nad poematem. Już na początku XX wieku pojawiła się nowa hipoteza, że „Widsidh” został napisany w całości jako sposób utrwalania w pamięci wiadomości historycznych. Znów czytelnik może zagłębić w hipotezy kolejnych badaczy i ich wzajemne obalanie powstałych już teorii. Ostatecznie stwierdzono, że autor „Widsidha” musiał tworzyć pomiędzy VIII a X wiekiem. Gerard Labuda postanawia jednak znaleźć granice czasowe wynikające z realiów historycznych poematu. Z związku z czym pokazuje czytelnikowi zależność od „Beowulfa”. Po przez porównanie niektórych fragmentów obydwu tekstów autor książki dochodzi do wniosku, że ‘Widsidh” w dużej mierze korzystał z baśni i legend opowiedzianych w „Beowulfie”. Następnie profesor Labuda porównuje analizowany poemat z „Opisem Europy króla Alfreda”. Znów poprzez zestawienie obydwu tekstów czytelnik może wyjaśnić sobie zagadkę pojawienia się w „Widsidhu” nawiązań do Aleksandra Wielkiego, którego historia dość szczegółowo została opowiedziana w tekście króla Alfreda. Także w tym miejscu upada teoria, że „Widsidh” jest pracą historyczną. Ostateczna hipoteza pozostawia ten utwór jako poezje służącą zabawie dworu.

Ostatnią wskazówką chronologiczną jest rola kobiety w poemacie. Równouprawnienie kobiety pod względem społecznym, w utworach średniowiecznych, jest zjawiskiem późnym, co pozwala ostatecznie osadzić „Widsidha” na przełomie IX i X wieku.

Jaka jest wartość źródłowa poematu? Badacze uważali, że „Widsidh” jest odbiciem germańskiej tradycji historycznej. Przede wszystkim poemat operował nazwami historycznymi. Także możemy dowiedzieć się z jakich pieśni i opowiadań czerpał autor „Widsidha”.

Na sam koniec profesor Labuda wraca do uwagi A. Bielowskiego, o których wspominał na początku. Widomo, że autor „Widsidha” stworzył cytowany w książce fragment opisujący walki Hunów nad Wisłą, w oparciu o „Pieśń Huńską”. Jednak występują pewne różnice, choćby miejsca bitwy. W „Pieśni Huńskiej” działo się to nad Donem, tutaj został przeniesiony nad Wisłę. Tak samo zmienia się imię Attyli i przywódcy gotów Hermanryka. Także w „Pieśni” istnieje las Myrkwid, który w „Widsidhu” jest zwykłym lasem koło rzeki. W takim razie profesor Gerard Labuda spodziewałby się raczej wzmianki o Donie lub Dnieprze. W konfrontacji z rzeczywistością historyczną Wisłę należy odrzucić jako rzekę pograniczną pomiędzy Hunami, a Gotami.

Na sam koniec autor książki zaznacza, że ‘(…)choć analiza poematu „Widsidha” doprowadziła do negatywnych wyników odnośnie do dziejów Polski, to jednak wprowadziła nas w świat średniowiecznej opowieści historycznej.”[1]

Moim zdaniem profesor Labuda pisze w sposób bardzo ciekawy i dość spójny, niestety chaotyczny. Przeskakuje z hipotezy do hipotezy tak szybko, że czytelnik nie jest w stanie nadążać za jego przemyśleniami. Widać także, że tekst jest jednak zwrócony do osób, które znają się nieco na temacie. Choć dużym plusem jest przedstawienie w skrócie poematu, choć szkoda, że oryginalne cytaty nie zostały przetłumaczone na język polski.

Dużą zaletą, ale zarazem wadą, są przypisy. Jest ich całkiem sporo i w dużej mierze uzupełniają tekst. Niestety bardzo często są cytowane w oryginale, czyli po angielsku, niemiecku, francusku. Dla osób znających choćby tylko jeden z tych języków, przypisy nie mają zupełnie sensu, bo ich po prostu nie rozumie.

Tezy, które wysnuwa w swojej książce profesor Gerard Labuda, z pewnością były odkrywcze i spowodowały lawinę dyskusji. Opierając się o wszystkie możliwe hipotezy dotyczące analizowanego tekstu wysnuwa własne teorię. Tu niestety uwydatnia się wada chaotycznego przedstawiania historii badań. Gdyby hipotezy, ich argumenty i kontr argumenty były jasno przedstawione, czytelnik zrozumiałby jak profesor doszedł do własnych wniosków, a może nawet sam pewne wysunął, niekonieczne zgodne z teoriami profesora.

„Powieść o Walgierz z Tyńca i o Wiesławie z Wiślicy” po raz pierwszy możemy odnaleźć w XIII wiecznej „Kronice Wielkopolskiej”, a z uzupełnieniami w „Herbach rycerstwa polskiego” Bartosza Paprockiego, oraz w kronice Bielskiego.

Pierwsza część poematu możliwe, że pochodzi z północnoniemieckich źródeł, dokładnie z „Wilkinasagi”. Druga część jest powiązana z wschodnimi opowieściami o niewiernej żonie. Krytyka historyczna doszukiwała się w tej powieści odbicia realnych stosunków z najstarszych dziejów Polski. Profesor Labuda wymienia pozytywne zdobycze „dotychczasowych badań” tj. włączenie polskiej opowieści w nurt epiki zachodnioeuropejskiej i średniowiecznej, oraz postawienie problemu rzeczywistego istnienia bohaterów.

Następnie autor podaje nam zestawione ze sobą poematy z przekazu „Kroniki Wielkopolskiej”, po łacinie, oraz z „Herbów rycerstwa polskiego” Paprockiego, po staropolsku. Tym samym pokazuje czytelnikowi, że Paprocki po prostu przepisał, układając chaotyczne informacje, z „Kroniki”. Zmiany jakie występują pomiędzy tymi tekstami wynikają ze zmiany czasów, w których były przepisywane. Bo pewne sformułowania wskazują, że autor „Kroniki” także przepisał „Powieść” z nieznanego nam źródła.

W dalszej części rozdziału profesor Labuda pokazuje czytelnikowi rozwój zachodnioeuropejskiego eposu o Walterze. Pierwsza wersja pochodzi z IX wiecznego łacińskiego poematu z północnych Włoszech. W porównaniu z niemieckimi, francuskimi i angielskimi wersjami, które przytacza profesor Labuda, autor „polskiego” Waltera pojawia się jako twórca nowej wersji eposu.

Następnie profesor Gerard Labuda przeanalizuje z jakich źródeł powieść o Walgierz dotarła do Polski i w jaki sposób zmieniła się w znaną nam, oryginalną wersję. Możliwe, że poemat przybył wraz z Benedyktami, którzy osiedlili się w Tyńcu. Jednak wątek erotyczny, oraz ukryte akcenty antybenedyktyńskie dowodzą nieprawidłowości tej hipotezy. Ostatecznie autor książki, za badaczami, stwierdza, że powieść stworzona została dla polskiego słuchacza, więc Wiesław musiał być identyfikowany z Wiślicą, możliwe, że był postacią historyczną – możliwe, że księciem Witislanem z ok. VIII wieku. Fakt, że większość akcji dzieje się w Wiślicy wskazuje, że ten właśnie gród, a nie Tyniec, był najważniejszy. Zresztą w XII wieku stanowił on samodzielny ośrodek polityczny. Sam poemat „przyszedł” do Polski, prawdopodobnie z Francji, gdyż tam dzieję się początek akcji, poczym przybrał miejscowe szaty.

W konkluzji profesor Gerard Labuda stwierdza, że chciał przebadać tezy o istnieniu prastarego ośrodka politycznego w Tyńcu, oraz o historycznym istnieniu w IX wieku księcia Wiesława. Obydwie tezy zostały obalone. Ostateczne stwierdzenie głosi, że „Pieśń o Walgierze z Tyńca i Wiesławie z Wiślicy” w rzeczywistości należy do dziedziny literatury XII wiecznej, a nie do historii politycznej z IX wieku.

Ten rozdział, jak poprzedni, był napisany jasno i logicznie. Jednak powtarza się chaotyczne i bardzo „szybkie” przekazywanie wszystkich możliwych hipotez. Wydaje się, że autor starał się jak najmniejszej ilości kartek przedstawić jak najwięcej hipotez i ich argumentów. Powtarza się także wada z przypisami. Muszę niestety stwierdzić także, że zestawienie wersji poematu z „Kroniki” i „Herbów” wydało mi się całkiem bezsensu, gdyż zrozumiałam tylko jedną część. Wersja z ‘Kroniki’ została przedstawiona po łacinie, a przez co okryta dla mnie tajemnicą. Sugeruję to, że rzeczywiście książka została stworzona dla konkretnego grona czytelników, prawdopodobnie lingwistów, znających biegle angielski, francuski, niemiecki, łacinę. Tym bardziej, że na samym końcu znajduję się streszczenie całej książki po francusku. Jest to duża pomoc dla obcokrajowców, pragnących odkryć fundamenty naszej historii.

Muszę przyznać, że pomimo kilku wspomnianych wad, książka wydaję się całkiem ciekawa. Opisuję to, czego na zwykłych lekcjach historii Polski, zwykle się pomija. Nawiązuje także do znanych nam legend i baśni z dzieciństwa, i pokazuję, że mogły mieć one jakieś podstawy historyczne.

Osobiście uważam, że książka ta mogłaby stać się popularno – naukową, oczywiście po „odświeżeniu” tez przedstawionych przez autora, oraz po zredagowaniu na bardziej przyswajalną formę, i rozpowszechnić, a przede wszystkim rozjaśnić, wśród nas mroki skrywające początki istnienia państwa Polskiego.



[1] Str. 198

Brak komentarzy: