recenzja - Polski Terminator wg. Ryszarda Dąbrowskiego

Ostatnio w moje łapki trafił dość ciekawy komix. „Likwidator – trylogia”, bo o nim będę przynudzała, zapowiada się dość interesująco, bo już sama okładka ukazuję nam mniej więcej zawartość. Najbardziej wyróżnia się oczywiście bohater, facet w czarnej masce, z dwoma uzi, strzelający do wszystkiego, co się rusza. Dla wierzących, że komiks ma coś wspólnego „Trylogią” Sienkiewicza, jest wyjaśnienie zaraz po stronie tytułowej.
Treść w wszystkich 3 częściach ‘Likwidatora” jest mniej więcej taka sama. Ot babcia nawrzeszczała na Jolę, (trochę lubieżnie) i dostała po ryju (z glanów, oczywiście). Ogólnie likwidator, morduje, każdego, kto mu się nie spodoba. Zaczynając od skinów (aż się serce raduje), przechodząc przez księży, kończąc na Wałęsie. Jeżeli masz jakieś ideały, po przeczytaniu tego komiksu, uznasz, że są nic nie warte. Na arenę wyśmiania trafili górale, hiphopowcy, krzyż na Giewoncie (wysadzony w powietrze), policja, milicja, zakonnice, księża, robotnicy, programy TV, anarchiści( za pustą gadaninę), firma Mitsubishi ( za pościnane drzewka), no i papież. Niestety nie ma nic o naszym teraźniejszym rządzie, ale może pan Dąbrowski popiera go, na razie. Więc panie Miller, może pan spać spokojnie.
Nie można też zapomnieć o dziewczynie Likwidatora, w niczym mu nieustępującej. Jest ładna, ale równie brutalna ja jej facet. Niestety nie występuje zbyt często, zawsze pod koniec „rozdziału”, no i nie wiemy o niej zbyt dużo.
Na końcu książeczki, można znaleźć wywiad z autorem, który polecam do przeczytania, jeżeli w ogóle weźmiecie do ręki „Likwidatora”. Pan Dąbrowski łatwo wykręca się od „niebezpiecznych” pytań, ale także trochę tłumaczy zachowanie swojej postaci.
Rysunki, w komiksie, na samym początku wydają się nie dokładne, niewyraźne i tandetne, tak jakby ktoś zrobił je na odwal się. Pod koniec widać już małą poprawę, a przynajmniej można dostrzec rysy twarzy. Jednak mi wydają się dalej nie dopracowane, w porównaniu choćby z „Redaktorem Szwędakiem”. No cóż, wynika z tego,że pana Ryszarda przerasta porządne narysowanie 50 stron.
Komiks jest drastyczny, pełen wulgaryzmów, cyniczny i okrutny. Idealnie przedstawia nas. Przedstawia nasze marzenia, które boimy się spełnić. Ale z drugiej strony wszystko jest wyolbrzymione, zło, jaki i „dobro”, które sprawia Likwidator. Po przeczytaniu o ekologu-anarchiście, większość większość z was stwierdzi,że komix jest beznadziejny, a głównie dla tego, że dotyka bezpośrednio waszych wartości, które cenicie, i miesza je z błotem. Możliwe, że dlatego jest nominowany do kategorii anty – komiks u KKK.

Brak komentarzy: