Kilka słów o mnie

Pierwszy raz wklece kilka słów od autorki.
Tekst ten pochodzi z 7 lutego 2006 i należy do tych z kategori depresyjno maniaklnych.

***

W zasadzie jest mnie cztery. Jestem ja tu i teraz. Jestem ja z przeszłości. Jestem ja z przyszłości. No i oczywiście ja z innego wymiaru.
Ja z przeszłości nazywa się Mrówka. Nie ma własnego zdania, wierzy wszystkim na słowo. Jest ufna i dziecinna, często szczęśliwa, mimo że żyje w kłamstwie. Robi wszystkie możliwe błędy jakie człowiek w życiu może zrobić. Roztrzepana, nie rozważna. Najpierw robi potem myśli. Nie patrzy na konsekwencje.
Ja z przyszłości nazywa się Anna. Anna jest bardzo poważną hm.. damą. Zawsze chodzi w garsonce, na szpilkach. Zawsze jest nienagannie uczesana i umalowana. Anna jest szanowaną pisarką. Obraca się w kręgach artystycznej elity. Nigdy nie pozwoliłaby sobie na coś nierozważnego. Wyjątkowo wysokie IQ. Wydaje się być człowiekiem bez emocji, ale z wielkimi ambicjami.
Ja z tu i teraz to Mała Mi. Przynajmniej chciałaby być tak nazywana. Jest bardzo nie ufna. Kiedy czegoś chce staje się przerażająco upierdliwa. Potrafi być łatwowierna. W gruncie rzeczy pod zimną i odpychającą powierzchnią jest przyjacielska, serdeczna i kochająca. Stara się to jednak ukryć jak najgłębiej przy pomocy arogancji i wrogości. Wydaje się bezpośrednim połączeniem przeszłości i przyszłości. Wszystkie błędy Mrówki spadają na nią. Dlatego jej nie znosi. Uważa, że jest nie dojrzała i zawsze zachowuję się jak tępy bachor. Annę podziwia za chłód i opanowanie. Wie jednak, że ta nie pozwoli sobie, choćby na picie piwa w miejscu publicznym. Dlatego Małą Mi czerpie z życia ile się da. Wredna. Aktualnie ma depresję.
Ja z innego wymiaru jest po prostu Julką. Zawsze istnieje gdzieś w tle, gdzieś gdzie człowiek może zrobić wszystko czego tylko sobie zapragnie. Nic ją nie ogranicza. To ona zawsze jest górą. Nigdy by nie popełniła żadnego z błędów Mrówki, Małej Mi czy Anny. Jest idealna. Pozostałe trzy zazdroszczą jej wszystkiego.
Coś się stało i zaistniałam na tym świecie. Kolejny mały cud miłości. Jednak od początku z całym moim rocznikiem było coś nie w porządku. Najpierw Czarnobyl, potem gimnazjum, nowa matura… Tak się składa, że z góry nakreślono mi by moje życie było eksperymentem. Tak też je traktuje. Chociaż wierze, że kiedyś poznałam ludzi, którzy wchodzą mi w drogę. Żeby nie było, wierzę też że po śmierci stanę przed Bogiem. Wierzę też, że gdzieś tam, jest druga połówka mojej duszy. Mam tylko nadzieje, że jej nie przegapię. Mój system wierzeń nie jest standardowy. Jest wynikiem wieloletnich wpływów globalnej kultury na mój umysł. Połączeniem tez naukowych, religi wszystkich światów i tradycji rodzinnej, tak, żeby żadna z naszej czwórki nie zwariowała. Chociaż wydaje mi się, że Julka w nic nie wierzy. Tak jej wygodnie po raz kolejny strzelać kolejnym facetom między oczy.
W młodości czytałam „Pana samochodzika”. To wtedy uświadomiłam sobie, że Mała Mi zostanie archeologiem. Nie. Nie postanowiłam. Uświadomiłam sobie, że będzie. Od tamtej chwili zarzuciłyśmy naukę matematyki.
Mrówka była pływaczką. Zajmowała miejsca na podiach. Zdobywała medale. To właśnie na basenie zdobyła swoję imię. „Mrówa”.
Te ksywki zawsze są podobne. Z pozoru miłe i sympatyczne. No bo w końcu „mrówka” takie małe, słodkie stworzonko. A „Mała Mi”? Też mała, śmieszna dziewczynka. A w rzeczywistości pełne wulgaryzmu, złości i … Zbyt bardzo do mnie pasują.

Brak komentarzy: